BROOKLIN NIGHT LEGGINGS

Dzień dobry robaczki w roku 2013! Mam nadzieję, że świetnie się bawiliście w ostatnią noc roku 2012 i wszyscy jesteście cali i zdrowi. Ja postanowień noworocznych niestety nie mam, bo z własnego doświadczenia wiem, że o  połowie zapominam, a drugą  połowę nie chce mi się po prostu spełnić. Wolę postanowić sobie coś w normalny dzień, a nazajutrz tego dokonać. Tak jest łatwiej i prościej. U mnie bardzo dużo zmian. Jak już wspominałam w poprzednim poście zostałam okularnicą i dziś macie okazje zobaczyć mnie w nowym wydaniu. Powoli się przyzwyczajam do tego stanu i nie traktuję tego jak "mus", bo przecież sama bardzo je chciałam, a jak miły dodatek. Drugą zmianą, którą wprowadzam w życie jest kurs prawa jazdy. Tak, w końcu się na to zdobyłam. Odkąd pamiętam chciałam siedzieć za kierownicą, ale zawsze coś stawało mi na przeszkodzie by tego dokonać... a to strach, a to inne ważniejsze rzeczy, a to jeszcze coś innego. Mam nadzieję, że podołam nowym zasadom i zdam prawo jazdy do 3 razu (trzymajcie kciuki!). Myślę, że 2013 będzie dla mnie dobrym rokiem i wszystkie moje plany, które mam zamiar zrealizować w ciągu 365 dni dojdą do skutku, a ja będę z siebie dumna. Jak na razie dni lecą mi dość szybko, a styczeń od samego początku stał się dla mnie pracowitym miesiącem. 

Kto śledzi mojego bloga od dłuższego czasu i czyta moje posty wie, że jestem straszną marudą. Jakiś czas temu "żaliłam się", że jak to będzie ze zdjęciami, gdy nadejdą mrozy... że nie wyobrażam sobie zdjęć w domu będę się starała za wszelką cenę robić zdjęcia w plenerze i innej opcji nie ma. Otóż okazało się, że śnieg i mróz wcale nie są mi straszne. Gorszy od nich jest deszcz, który od kilku dni intensywnie robi mi na złość, dlatego też zacisnęłam zęby i postanowiłam zrobić zdjęcia w domu. Było ciężko, bo byłam skazana sama na siebie, ale zdjęcia to moje hobby zaraz po blogowaniu, a do tego idealnie się łączą więc wzięłam statyw, Nikona i zabrałam się do pracy w domu. Kocham mój sprzęt i nie zamieniłabym go na żaden inny. Jest ze mną już od 4 lat, ale... Nikon ma jedną wadę- brak silniczka, przez co robienie zdjęć samowyzwalaczem jest tym bardziej trudne. Ustawienie samemu ostrości czasem doprowadza mnie do złości... wdech- wydech, kilka słów do siebie na ogół załatwia sprawę, a potem jestem zadowolona z efektów. Tym razem mam dla was stylizację bardzo wygodną i idealną do leniuchowania w domu jak i wyście na spacer. Jestem wielką fanką wzorzystych legginsów i moja kolekcja mogłaby nie mieć końca, jednak boję się zamawiać takie rzeczy w zagranicznych sklepach. Dlaczego? A to dlatego, że mój wzrost przekracza 175cm i na ogół okazuje się, że nogawki zamówionych rzeczy są po prostu za krótkie i do niczego się już nie nadają. Przemogłam się- zamówiłam i na szczęście się nie rozczarowałam! Stały się one jednymi z moich ulubionych, mogłabym je nosić bez przerwy. Połączyłam je z swetrem, który wiernie mi służy już drugą zimę, a do tego postanowiłam założyć wygodne sneakersy ze sklepu CzasNaButy. Naszyjnik pochodzi ze sklepu Ayame, a bransoletki od Złotego Pudelka. Tak więc jak widać robienie zdjęć w domu wcale nie jest takie złe jak myślałam :-) 

WHOLESALE-DRESS sweater | ROMWE Brooklin leggings | CZASNABUTY sneakers | AYAME necklace | ZLOTY PUDELEK bracelet